"...Gdy po recitalu zmierzała do garderoby, podszedł do niej ten sam gość. Położył jej rękę na biodrze.
-Chciałabyś zjeść ze mną śniadanie, skarbie?
Niemal każdego wieczoru ją obłapiano, mimo że była jedną z najstarszych kobiet w klubie. Przewijało się tam mnóstwo młodych panienek. Kiedy do tego dochodziło, dziewczynom nie wolno było się awanturować. Miały się słodko uśmiechać, delikatnie odsuwać rękę mężczyzny i odpowiadać: "Nie dzisiaj, proszę pana".
To jednak nie zawsze skutkowało, więc inne dziewczyny nauczyły Ją skuteczniejszej metody.
-Mam maleńki wszy we włosach na cipce-odrzekła.-Mam nadzieję, że ci to nie przedzkadza?
Natręt znikał w okamgnieniu...."
|