był zawsze nawet gdy go nie potrzebowałam. gdy wyzywałam go od najgorszych, kiedy mówiłam jak bardzo go nienawidzę to on nie dawał za wygraną, i wytrzymywał to wszystko, chociaż na pewno nie raz zabolało. był bezkonkurencyjny w poprawianiu mi humoru, nawet jak miałam go cholernie dość i mówiłam mu to prosto w twarz, nie robił sobie z tego nic, siadał obok i z tym swoim uśmiechem na twarzy patrzył jak rozkurwia mnie od środka. był, po prostu był. | endoftime.
|