[cz.2] - Ey, Słońce, zaczekaj. - mruknął i złapał ją za rękę.
- Spierdalaj. - warknęła czując jak łzy spływają po jej policzkach - Daj mi spokój! - krzyknęła, wyrywając dłoń z jego uścisku i zaczęła biec.
- Zaczekaj! - krzyknął i podbiegł do niej.
Złapał ją w pasie, odwrócił w swoją stronę i przytulił do siebie.
- To nie tak jak myślisz... Dobrze wiesz, że Cie kocham. - szepnął jej na ucho.
Odepchnęła go od siebie.
- Kolejny raz jest nie tak jak ja myślę i widzę. - mruknęła - Mam dosyć. Dosyć tego jak się mną bawisz, jak mnie niszczysz.
- Przecież się Tobą nie bawię... Kocham Cie nad życie. - powiedział i w tej chwili podeszła do niego dziewczyna, z którą przed chwilą miział.
- Skarbie... Czego ta wariatka chce od Ciebie? - zapytała i objęła go w pasie.
Nie wytrzymała, wybuchnęła spazmatycznym płaczem.
Odwróciła się i zaczęła przebiegać przez drogę, nie miała zamiaru na niego patrzeć.
Nie zauważyła samochodu. Wpadła pod koła. Zginęła na miejscu.
|