Mogę upadać i się podnosić. Mogę walczyć, mimo, że boli. Mogę cierpieć w imię czegoś czego pragnę. Mogę, bo to wszystko ma jakiś sens. Ale dlaczego mam bezsensownie płakać z bezsilności? Jaki sens jest w bezsilności? Po co to. Kiedy wiem, że nie mogę już nic zrobić, muszę poddawać się biernie temu co się dzieje, czuję się jak butelka rzucona w toń morską. Dryfuję. Ale sama nie wiem, do kąt zmierzam.
|