Zimny , jesienny wieczór . Siedziała w parku na ławce , wsłuchując się w wspaniałość głosu GrubSona .. Łzy spływały jej po twarzy . Załamana , zdołowana , poniżona myślała o nim .. wciąż o nim . Zastanawiała się dlaczego tak bardzo kocha .. Tyle razy ranił ją , niszcząc przy tym jej wszystkie uczucia .. Lecz zawsze pozostawała nadzieja , ta , nigdy nie umarła .. Nie chcąc już istnieć , w pewnym momencie zdała sobię sprawę , że nie warto .. Nagle znalazła w sobie siłę do walki z samą sobą .. Podniosła swą twarz , która tak długo skierowana była ku jej czarnych , zniszczonych butów , postanawiając przy tym , że już nigdy się nie zakocha , że już na zawsze da sobie spokój .. Czuła w sobie to coś .. / za tydzień znów napisał , a wszystkie jej dotychczasowe postanowienia prysły ...
|