Widuję ją codziennie, to ona odbiła mi chłopaka. W drodze do szkoły wygląda normalnie, wąskie rurki, delikatny makijaż. Ale codziennie, w okolicach siódmej trzydzieści idzie do łazienki, przebiera się w leginsy, przez które prześwitują stringi, lub krótkie spódniczki. Na twarz kładzie kilogram podkładu i myśli, że jest fajna. Biega jak idiotka, piszczy, przytula mojego faceta i liżą się, tak by każdy doskonale widział, co ona robi, w jego buzi, obrzydliwość. Mam ochotę zabić ją, najchętniej pistoletem, wydłubać jej oczy, ale mimo wszystko nie robię tego. Wiecie dlaczego? Wolę wykańczać ją psychicznie.
|