Przytulił ją do siebie, wiedział jak to kochała.
Kiedyś, kiedy swoje życie za niego by oddała.
Ale to już nic nie dało.
Te słowa wykrzyczane, to za bardzo bolało.
Mówił, że już zawsze tylko on i ona,
Stanowczo łapiąc ją za ramiona.
Ale to też już nie wystarczało.
Puste słowa, puste gesty, dla niej to za mało.
Przysięgał, że tamta była tylko pomyłkom,
Lecz wszystkie jego przysięgi były zwykłą zmyłką.
Potrzebowała powietrza, czasu,
Być z dala od niego, z dala od hałasu.
Wyrwała się z uścisku i pobiegła,
Wiedząc że ucieka z prywatnego nieba do publicznego piekła.
On został, patrząc jak umyka
W deszczu lodowatym jak wody strumyka.
I jak stał tak już został.
Za długo ukrywał uczucia. Kamienny pozostał
Posąg aroganta z wybujałym EGO,
Co myślał, że jedno skinienie i każda będzie jego.
|