Rok 2007- popłakałam się, bo musiałam być na 20 w domu. Rok 2008 popłakałam się- byłam chora i nie mogłam wyjść do przyjaciół. Rok 2010/2011- popłakałam się, bo straciłam 3 najbliższe dziewczyny memu sercu , straciłam psa, którego traktowałam jak przyjaciela, cierpię i cierpiałam, usychałam z żalu patrząc jak moja ciocia przeżywa śmierć swojego męża. Widziałam wiele, słyszałam wiele, wiele też zrobiłam. Jednak boję się- bo czuję, że niedługo braknie mi sił. Nie będę już w stanie krzyknąć, nawet płakać. Nie będę umiała walczyć o swoje, o dobro dla moich najbliższych. Nienawidzę uczucia kiedy wiem, że musze coś zrobić , a obydwa wyjścia są do dupy. Nie nawidzę patrzeć jak mój tata bije moją mamę. Naprawdę tego nie nawidzę. Ale co ja mogę zrobić? Jeżeli sama uważam, że nie dostała za darmo, mimo iż wiem, że niezależnie od tego co zrobiła- to co się stało-stać się nie powinno. /kokaiina
|