- Chodź do zoologicznego to kupimy coś dobrego dla psa. - No okej.- Po wejściu do sklepu rozglądnęłyśmy się trochę i nagle mama wzięła coś do ręki. - Patrz,a może to?. - to są penisy wołowe. - no i co?. - Masz zamiar chodzić kilka godzin po mieście z penisami w torebce?. - masz racje, kupmy jej ciasteczka.- powiedziała mama ze śmiechem i lekkim obrzydzeniem patrząc na wołowe penisy. Tak I choć czasem doprowadza mnie do białej gorączki to jednak nie jest dla mnie tylko mamą, jest także przyjaciółką. Najlepszą ze wszystkich./merenwen
|