Nie boję się ciemności, zboczeńców, pijawek, klaunów, sierot, dżdżownic, schizofremików, matematyki, wojny, melomanów, duchów, strychu, kościoła, podróbek pikowanych torebek Chanel, klęsk żywiołowych, mizoginów, szpilek, opuszczonych dzielnic, lesbijek, suszy, terrorystów, biedy, śmierci, nawet życia i masowej zagłady.
Boję się, że kiedyś zobaczę cię z inną dziewczyną, martwię się o to, że będziecie parą.
To największy kataklizm, jaki mógłby mnie spotkać. Pękłoby mi serce, i choć nie boję się kardiologów, pozwoliłabym mu obumrzeć do końca. // coacoa
|