pamiętam jak wyszliśmy na jego taras . usiedliśmy na kocu w dłoniach trzymając gorące kubki z herbatami . było ciemno . gapiliśmy się na gwiazdy ,których było przerażająco mało . od czasu do czasu wspominaliśmy dawne czasy , wybuchaliśmy śmiechem albo robiło sie niesamowicie smutno . w pewnej chwili zaczęliśmy nazywać te małe iskierki niedaleko księżyca całkiem bezsensownymi przezwiskami jak ; miętowy drops czy słony talarek . było śmiesznie , beztrosko i cholernie dziecinnie . pierwszy raz do świetnej zabawy nie potrzebował piwa czy szlugów . wystarczyłam mu ja , koc , herbata i niebo
|