[ cz1 ] Pogoda była podobna do mojego nastroju. Jak na grudzień było aż za ciepło, ale życie jest pełne niespodzianek. Szedł na przeciwko mnie, zbliżał się do mnie bardzo powoli, ponieważ tak jak ja pół minuty temu Gregor stąpał po chodinikowych kałużach w jego rodzinnym miasteczku. Był jak by nie obecny, patrzył w dół pod nogi, jak by bał się że zaraz się przewróci. Z każdym krokiem coraz bardziej wyczuwałam w powietrzu napiętą atmosferę. Nie tylko jemu było ciężko, żałuje, że to wszystko tak się potoczyło. Ale jak widać inaczej być nie mogło. Skoro nie mogę dać mu nic więcej, nie będziemy tego ciągnąć w nieskończoność . Gdyby za długo to trwało sprawiała bym ból nie tylko sobie ale też jemu. Co zniosła bym jeszcze gorzej, Był coraz bliżej, nawet nie wiedziałam nie miałam czasu, żeby pomyśleć jak to sformułować. Podejrzewam, że ie o co chodzi, i mam nadzieję, że jest tego samego zdania. I stało się.
|