Jakby paranoja, lęk przed zrozumieniem.Zamiast wyjść na światło dzienne.Jednam się z podziemiem.Komu jestem winna?Wrogów żadnych nie mam.Byłam zawsze wtedy,kiedy było mnie potrzeba.Teraz JA,chwila moment,łapie oddech.znikam.Wrócę niebawem,chce swobodnie pooddychać.Skupić się na myślach.Ogarnąć ten chaos to co mogłam zrobic tutaj to ciągle za mało.Co by się nie działo,zawsze służyłam pomocą.Byłam w stanie przyjść w potrzebie nawet późną nocą.Nadstawiałam karku i co mi to dało ?Pozostałam sama nie wiem czy się opłacało ..
|