Uwielbiam tak genialne zaskoczenia. Siedząc w klasie wśród 14 ludzi, nie odzywając się do nikogo, przez większą część czasu tam spędzonego, rozmyślałam nad tym, czy Jego klasa już poszła do domu. Będąc przekonana, że dziś Go nie zobaczę, znudzona "towarzystwem" smętnym krokiem wyszłam, kiedy wychowawczyni poszła drukować świadectwa, z dwiema dziewczynami w celu spotkania koleżanki. W planach było pójście do supermarketu i wydanie drobniaków obciążających nasze portfele, co nastąpiło, ale przed spotkaniem kumpeli -zobaczyłam Go. Tak! Tak zupełnie niespodziewanie. Był sam. Bez swojego kolegi. Kręcił się przy pokoju nauczycielskim szukając zapewne jakiegoś psora. Patrzył mi w oczy niejednokrotnie. Że też koleżanka musiała mnie zatrzymać. Chcąc wyjść, odwracał się i obserwował moje kroki. I że niby po tym, nie spotkam Go przez całe wakacje? Wykluczone! Nie mogę na to pozwolić. Nie teraz, kiedy wiem więcej niż w czwartek. A tamtemu Panu [NN]już podziękuję. Rok to aż 365 dni. Zbyt wiele/DM..
|