– Nie do tego mnie przyzwyczaiłeś – udało jej się w końcu wydusić. – No cóż… – Przerwał, a potem wyrzucił z siebie szybko: – Doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle to mogę po drodze zaszaleć. - Ale nie ranic... - odrzekła chłodno i odeszła daleko.
|