Usiadła w kącie smutnego, szarego pokoju. Wypiła półlitrową flaszkę sama. Zapaliła sobie. Zaczęła płakać. Użalała się nad swoim życiem, bo nie żyło jej się najlepiej. Pytała się czemu to akurat ją spotkał taki los, czemu inni mają lepiej. Sama nie wiedziała do kogo kieruje te słowa.Nie kierowała ich do Boga, bo sama nie była pewna czy wierzy. Nie kierowała ich do samej siebie, bo wiedziała, że nic jej to nie da. Chciała po prostu się odstresować, wyładować jakoś cały gniew. Od ponad godziny nie odpisywała na esemesy, nie odbierała telefonów. Nie była w stanie teraz z nikim rozmawiać, ale w pewnej chwili zadzwonił telefon, odebrała. Pytał się gdzie jest, czemu nie odbiera, nie odpisuje, nie odzywa się, zapłakana odpowiedziała, że nie chce jej się już żyć, że za wiele w życiu straciła. On odpowiedział tylko, czekaj kochanie, już do Ciebie jadę .
|