Było zimno. Padał deszcz mieszając się z jej łzami. Była całkowicie przemoczona stojąc samotnie pod dachem czerwonego przystanku autobusowego na szarej ulicy. Chciała krzyczeć, ale ból zamykał jej usta. Krople deszczu spływały po jej markowej kurtce, którą chętnie zamieniłaby na jego ciepłą bluzę. I wtedy podszedł do niej. Pomimo mrozu zdjął bluzę i otulił nią jej drobne ciało, sam stojąc w samym podkoszulku. Przytulił ją i szepnął do ucha " kocham cię, księżniczko".
|