to była impreza. on był kochankiem idealnym - przystojny, romantyczny... jego łobuzerski uśmiech ani na moment nie schodził mu z twarzy. Był przystojny, choć i tak to określenie było zbyt ograniczone. Uśmiechnął się do niej, podając kieliszek. Pierwszy, potem następny. Upił ją i wtedy stała się lalką w jego rękach. Zaprowadził ją do toalety, a ona nie protestowała. Była zalana do nieprzytomności. Rozebrał ją, nie miała nic przeciwko temu, zaczął ja całować, a jej coraz bardziej sieto podobało. Następnego dnia obudziłą się w hotelowym łóżku, a obok niej leżała kartka, na której było napisane "Do zobaczenia nigdy, suko".
|