Siedziałam w kawiarni naprzeciwko drobnej kobiety, krótkie blond włosy miała ścięte na ukos. Spoglądała na mnie nieśmiało, jakby zachęcając do rozmowy. Ja tymczasem zajęta byłam kreśleniem łyżeczką wzorków na powłoce delikatnej pianki mojego cappuccino. Wokół unosił się słodki zapach cynamonu i świątecznego igliwia, rozkosznie współgrający z cichym śmiechem dzieci siedzących nieopodal. Nie wiedziałam o czym mogłam z nią rozmawiać, od czego zacząć. Serce z bólu rozpłynęło mi się w piersi jak sernik w ustach towarzyszki. Wiedziałam jedno. Między nami nie ma żadnej więzi, a czas z odległością po raz kolejny zabił przyjaźń nadającą rytm każdemu dniu.
|