Stałam w deszczu jak ostatnia desperatka. Nie zważałam na deszcz przez który niemal oślepłam. Nie wzruszał mnie fakt, że moje włosy zaraz zaczną się kręcić jak oszalałe z powodu wilgoci. Stałam w deszczu, mocząc moje ulubione trampki w kałuży i patrzyłam na Ciebie, pochłaniając Cię wzrokiem. Niebo płakało deszczem, a ja zapomniałam o Bożym świecie w tym o istnieniu parasolki, którą złożoną trzymałam w dłoni.
Lecz to nie mnie tuliłeś i osłaniałeś przed deszczem. Nie byłeś tam sam. Całowałeś inną, a na mnie nawet nie spojrzałeś. Stałam się samotna, nie kochana, więc odeszłam, a deszcz przestał padać i nastała piękna, gwiaździsta noc;( ||preservatie__
|