Pamiętam dzień, w którym obiecałam Ci : "Śmierć za śmierć". Jeśli umrzesz - zabiję się. Wtedy wydawało mi się to oczywiste i zrozumiałe. Nie mogłabym przecież żyć bez serca, które wcześniej mi zabrałeś. Jednak gdy umarłeś, moje serce jakby wróciło na swoje miejsce, nie zabrałeś go do grobu, lecz zwróciłeś w dobrym stanie z kilkoma zadrapaniami. Nie płaczę za Tobą, wszystkie łzy już wypłakałam. Dziś tylko uśmiecham się patrząc w niebo ze świadomością, że gdzieś tam teraz jesteś i cieszysz się z tego, jak dobrze sobie radzę.
|