Coraz częsciej budzę się przed świtem. Siadam na parapecie i patrze jak słońce wschodzi, jak pojawiają się pierwsze promienie i proszę wszechświat o kolejny piękny dzień, żeby JEMU nigdy uśmiech nie schodził z twarzy, nawet jeśli wiem, że ten usmiech nie bedzie adresowany do mnie tylko do NIEJ. Kocham go pomimo, że już dla niego nic nie znacze. Wiem ze nigdy nie poczuje smaku Jego ust. Wszystko jednak zostało w mojej głowie, ale rzeczywistość stała się inna i nie pozwoliła mi doświadczyć miłosci odwzajemnionej.
|