Oparta łokciami o parapet spoglądała na przewijających się po jej osiedlu ludzi, zawsze o tej samej porze, gdy słońce zachodziło za horyzont, a wiatr stawał się chłodniejszy, przykuwała jej wzrok para siedzących przy starym drzewie ludzi. Wydawali się tak zakochani, on wplatał dłonie w jej włosy, ona oparta o jego tors niewinnie z grymasem na twarzy zasypiała na moment, by za chwilę obudzić się ze słowami ' kocham, gdy jesteś przy mnie' na ustach, u jego boku.. Tak sobie przynajmniej wyobrażała, gdyż z okna nie była w stanie usłyszeć, co tak na prawdę dziewczyna wypowiada. Te sytuacje tak nią owładnęły, że przyglądanie się tym zakochanym ludziom było jej codziennością. Tęskniła do takich chwil, kiedy to ona siedziała pod tym drzewem jeszcze kilka lat temu i zazdrościła im..
|