Boże, jak ja kocham wakacje. Te codzienne przypały, za to, że przyszłam pijana do domu. Te wieczorne libacje i przetańczone noce. Bieganie po nocy po mieście i pyskowanie do sąsiadów. Tą świadomość, że moge iść późno spać, bo nie muszę iść rano do szkoły. Codzienny wjazd na chate przez znajomych. Wypady nad wodę całą paczką. Opijanie dnia dzisiejszego, wczorajszego i jutrzejszego. Budzenie się w środku w nocy w lesie ze znajomymi i to zdziwienie, że skąd ja się tu wzięłam. A i nawet tygodniowe wakacje z rodziną, niby bez picia, ale zawsze się coś przemyci. Nawet te pokręcone włosy, a najbardziej opalone ciało. I Boże, czemu kazałeś mi czekać na to cały rok .
|