Próbowali odnaleźć swój spokój w szczęściu nawzajem
Nie mieli wspólnych marzeń, chociaż od zawsze byli razem.
Jeden niedostępny, pochłonięty wciąż myśleniem,
Drugi ślepy i głuchy, zajęty do przodu pędzeniem.
Czasem ten pierwszy wyciągał dłoń, bo się martwił,
Ten drugi uwierzył, że sobie poradzi sam z tym,
Okiełzna świat, rozum nie może mieć barier,
Uwierzył, że sam da radę, sam będzie swoim światłem.
Pierwszy tupał ze złości, gdy nieodpowiedzialne dziecko
Wiedziało co jest słuszne i tak wybrało szaleństwo.
Zalewał świat łzami, topił w rozpaczy,
Ten drugi robił wciąż źle, mimo wiedzy, że go straci.
Taka ludzka natura, że możemy mieć dobry przykład,
A i tak potrafimy tylko źle wybrać.
|