Chyba to koniec, bo czuję że spadam prosto na twarz. Leżę na dnie i nie jestem w stanie się podnieść. Nagle pojawiasz się Ty. Wyciągasz dłoń chcąc pomóc mi i podnieść z ziemi. Wstaję. Pomagając mi wstać złapałeś za rękę i już nie puściłeś. Pokochałeś mnie. Zostałeś i już nie pozwoliłeś upaść.
|