byłam wychowana w ciągłych pretensjach i krzyku. Nie raz za błahostki krzyczeli bardziej niż za cokolwiek , krzyczeli nawet za to ze nie odłożyłam tam gdzie było. Jako małe dziecko ,w mej małej główce miałam wbite ze tak przystało i wszystko robiłam z krzykiem . Nie widziałam w tym nic dziwnego . Rodzice krzyczeli na siebie , a ja nie byłam świadoma tak na prawde o co sie kłócą . Byłam mała , właściwie te sytuacje mnie bawiły bo co może robić pięcioletnie dziecko patrząc na to . Tak toczyły sie moje dni , z wiekiem dostrzegałam fakt ze mama rzadko kiedy mówiła do taty ' kochanie' i właściwie mało kiedy w nocy była w domu . 12 lat , tyle miałam gdy dowiedziałam sie ze będe mieć siostrzyczkę z Facetem mamy , mozna powiedzieć nie pierwszym i nie ostatnim . W tym czasie to ja zachowywałam sie jak ona . Kłótnie były codzinnością , a koleś który zrobił jeje dziecko mieszkał u nas. Bałam sie . Nie mogłam znieść tych wszytskich kłótni to było silniejsze odemnie , czułam ze zatracam sie .
|