rozległo się stukanie do drzwi. - mamo, jakby co, to mnie nie ma ! - ale... - nie ma mnie ! - krzyknęła. nie chciała nikogo widzieć, a już zwłaszcza Jego. jednak nie pewna działań mamy, otarła pospiesznie oczy. biała chusteczka przybrała czarną barwę jej tuszu do rzęs. usłyszała kroki. ktoś stanął pod drzwiami. - i co, mamo, kto to był ? - nie usłyszała odpowiedzi. ktoś nacisnął klamkę. zaskrzypiały drzwi. - musimy porozmawiać. - wynoś się stąd, nie mamy sobie nic do powiedzenia. - daj mi wyjaśnić, proszę... - nie potrzebuję wyjaśnień. wyjdź stąd, natychmiast. - posłuchaj... - wynocha ! - krzyknęła. spojrzał na nią ze smutkiem w oczach. odwrócił się, wyszedł i delikatnie zamknął za sobą drzwi. podeszła do okna. poszedł. tak łatwo się poddał. znów usiadła na łóżku. skuliła się, kolana podciągnęła pod brodę. dobrze zrobiłam - pomyślała - jeśli zrobił to raz, mógłby próbować ponownie, a tego bym nie zniosła. łzy leciały strumieniem, mimo to, nie żałowała...// Kogoś.
|