I pomyśleć, że za 10 dni będą te "upragnione" wakacje. Kiedyś cieszyłam się z nich już w maju, albo nawet w kwietniu, odliczałam dni i wgl. robiłam wszystko żeby jak najszybciej przyszły, W tym roku jednak było inaczej, bo chociaż szkoła była niemałą udręką to jednak nigdy nie marudziłam gdy musiałam do niej iść bo była jedynym miejscem naszych spotkań spotkań z nim ...I nie tylko, to tam często wraz z przyjaciółkami w łazienkach się płakało, albo też tarzało ze śmiechu po szkolnych korytarzach, to tam wdzierało się w bójki z kumplami, to tam działo się to wszystko co dostarczyło mi tych "chorych" w pozytywnym tego słowa znaczeniu wspomnień ;D a teraz nadszedł czas na "upragnione" wakacje.../niebezpiecznaaa
|