Wyciągnij przed siebie lewą rękę. Teraz spójrz na dłoń. Już? Dobrze. Zaciśnij ją w pięść. Niezbyt mocno, ot lekka ,normalna pięść. Przyjrzyj się - to jest Twoje serce. A teraz zaciskaj i rozluźniaj dłoń. Tak bije. Codziennie, nieustannie i mimo wszystko. I chociaż moje serce jest bardzo malutkie, to podziwiam je. Jest bardzo dzielne. Znosi wszystkie moje kaprysy i świat. I współczuję mu z całej siły. Tak często częstuje mnie nadzieję w postaci szybszych i szczęśliwszych kilku bić na Twój widok. Kiedy już nie mogę i za wszelką cenę chcę zgasić ten mały ogień w nim, to choćbym nie wiem co robiła- ono nadal gdzieś się tam tli. A w najgorszych chwilach, kiedy leżę i szlocham, ono jedno mnie nie zostawi. Jest ze mną zawsze i na zawsze. Jest najwierniejsze. Żyje ze mną i umrze ze mną. A nawet kiedy będzie umierać, będę z niego dumna, że pozostało przy mnie do samego końca.
|