chodzi o to że ja już nie mam siły by się bronić. jeszcze tydzień temu zawarcie walczyłam. siedziała we mnie nadzieja, która nie pozwalała mi od tak po prostu się poddać. nieważne czy byłam w szkole czy w domu. czy była noc czy dzień. zawsze walczyłam. dziś jednak to już za wiele. nie wyrabiam , nie mam siły. mimo tego , nadal płonie ta pieprzona nadzieja że może jednak warto. ale zgaszę ją. to jedyne rozwiązanie.
|