CZ.27.. oglądałam film do tej pory, aż oczy same mi się zamknęły. gdy spałam, poczułam czyjeś usta na moich wargach. wiedziałam, że to tyler. chcąc, nie chcąc, obudziłam się, a nikogo koło mnie nie było. dziwne, więc zawołałam mojego chłopaka. -tyler! -słucham cię, skarbie? spytał. -byłeś tutaj przed chwilą? spytałam. -nie, a czemu pytasz? spytał ponownie. -bo.. bo ktoś tutaj był i... mnie pocałował. zaczęłam się jąkać ze strachu. -stefano, damon! krzyknął tyler. mamy problem! -jaki? odrzekł damon. -ktoś był tutaj, u waszej siostry, a u mojej dziewczyny, rzekł tyler. nie odpowiedzieli, bo zastanawiali się, kto to mógł być. gdy znaleźli odpowiedź, poszli po niego i go zabili. gdy przyszli, damon odrzekł, on nigdy już tutaj nie przyjdzie. -ale na pewnego go zabiłeś? spytałam się. -no chyba tak, rzekł jeden z braci. -chyba? no weź mnie nie strasz! powiedziałam.. -zabiłem go, odpowiedział damon. -dobra ja idę spać, dobranoc wszystkim. odrzekłam i poszłam spać, a chłopacy zrobili to samo.
|