Pierwszy kamień,ciągnie za sobą lawinę,
O tej porze zwykli ludzie śpią jeszcze przez godzinę,
Ona bierze prysznic,strumień gorącej wody,
Z apteki w dłoni, garść testów ciążowych.
Policja wali do drzwi,
W środku nocy ktoś ściąga buchy ze spływającej kropli.
Opuszczasz głowę,ciało zlane potem,
Co za skurwysyn trzęsie tym kalejdoskopem?
Burzowe chmury,którym nie ma końca,
Wyciskają z ulic ostatni promień słońca.
Trupia szpetota w oczach, tłumi szczęście,
To oczodoły okien, w zbombardowanym mieście.
Pęknie tama nieszczęść,wszyscy utoną,
Zasną na zawsze przykryci przeklętą wodą,
Ręce drżą nie widzisz już świata ostro,
Nie musisz czytać gazet,wiesz jaki masz horoskop.`
|