Siedziała na krawężniku,nie daleko domu, jak co wieczór. paląc papierosa za papierosem patrzyła na gwiaździste niebo. po chwili od tyłu podszedł on. złamawszy jej papierosa, z uśmiechem na twarzy powiedział ' jak byliśmy razem, to zabraniałaś mi palić, więc ja teraz też Ci zabraniam.' gdy odchodził patrzyła na niego, z jakąś nadzieją, że on będzie chciał znów się z nią związać. rozglądając się zauważyła, że na ulicach nie ma żywej duszy. długo zastanawiała się skąd on się tam wziął, doszła do wniosku, że on wiedział gdzie ją znaleźć, podglądał ją od kilku dni,aż w końcu nabrał odwagi, żeby powiedzieć do niej jedno głupie zdanie.[jebaduic]
|