Musiała go odwiedzić.Nie mogła sie pogodzic z tym co sie stało.Miała ogromne wyrzuty sumienia ze probowal sie przez nia zabic.Stała tak na korytarzu przez dluzsza chwile.bala sie wejsc.nie wiedziala co ma mu powiedziec.wkoncu zebrala sie na odwage.otworzyla drzwi i weszla do srodka.leżał w szpitalnym łóżku.spojrzala w jego metne oczy..nie byla w stanie wydobyc z siebie ani slowa.podeszla blizej.dotknela jego reki.'przepraszam'-wyszeptala w placzu.podniosl glowe.milczeli.wkoncu odpowiedzial'kocham cie.bardziej niz mozesz sobie to wyobrazic.moje zycie bez ciebie jest bezsensu.nie umiem,nie moge zyc kiedy nie ma ciebie blisko.ja cie potrzebuje.a to znacznie wiecej niz tylko kochac.potrzebuje cie!rozumiesz?potrzebuje cie po to by oddychac...' widziała łzy w jego oczach.poczula wtedy cos dziwnego.jakby tracila cos naprawde dla niej cennego.wtulila glowe w jego silne ramiona i wyszeptała:'juz nigdy cie nie zostawie.bede zawsze przy tobie.do konca.obiecuje.'
|