Tyle razy mówiłeś mi, jak go nie trawisz, tyle razy rozdzielałam was żebyście się nie pozabijali. Tyle razy mówiłam, że nie powinieneś się przejmować takim chujem. Ile razy razem z tobą urządzaliśmy na nim lincz? Razem z twoimi kumplami niszczyliśmy mu życie w naszym otoczeniu. Z powodzeniem. Gdy dzisiaj zobaczyłeś nas, jak śmiejemy się z czegoś czekając na autobus, to wszystko stanęło mi przed oczami. Co ja właściwie robię?
|