schodząc po schodach zauważyłam jego osobę. na korytarzu było pusto. podniósł głowę i patrzał się na mnie przez kilka sekund. nie mogłam spuścić głowy w dół, chciałam patrzeć się w jego zielone tęczówki i na ten uśmiech, którym zawsze poprawiał mi humor. przechodząc obok niego, nie mogłam uwierzyć, że jeszcze coś mnie w nim rusza. przez kolejne kilka lekcji, na usta cisło się tylko pytanie 'dlaczego?'. a może ja zwyczajnie nie potrafię pogodzić się z tym, ze już mnie dla Ciebie nie ma...
|