Stała na dworze w przydługawym, mokrym od deszczu swetrze. W ręku trzymała papierosa. Z jej najkrótszych włosów jedna za drugą spływały zimne krople deszczu. Wierzyła, że on do niej wróci. Pomyliła się, nawet bardzo. Prędzej pomachałby jej przed nosem nową dziewczyną, niż ją objął. Frajer. A mimo to zajął miejsce w jej podziurawionym sercu. / tonatyle
|