CZ.13.. budząc się rano, podeszłam do okna, aby spojrzeć czy dalej świeci słońce, a w myślach powtarzając sobie, tęsknię za ogrzewającymi mnie promieniami tego, jakże żółtego słońca. w tym czasie, tyler się obudził, możliwe, że usłyszał te słowa. wstał, podszedł i przytulił mnie, mówiąc, mi również tego brakuje, skarbie. wtedy łza zakręciła mi się w oku. odwróciłam się do niego i bez przyczyny go przytuliłam, a na jego ramię spadły łzy. -co się stało? spytał. -nic, tylko przypomniałam sobie chwile dzieciństwa spędzone z tatą, jako człowiek. odpowiedziałam. -kochanie, wszystko będzie dobrze. odrzekł i pocałował mnie w czoło. zeszliśmy razem na dół, aby coś zjeść. damon, stefano i elena już czekali na nas ze śniadaniem. -o, śpiochy przyszli. powiedziała, elena. -nie jestem głodna, odrzekłam i poszłam położyć się na kanapę. myśląc o tamtej nocy, zastanawiałam się co by to było gdybym teraz, w tym wieku zaszła w ciąże.
|