podeszła do fortepianu. zawsze grała, kiedy była zła, tylko to przynosiło jej ulgę. uderzyła rękami w klawisze. do jej uszu dotarł fałszywy akord. dźwięki nie chciały ze sobą współgrać, tak jak jej myśli. uderzyła jeszcze mocniej, i poczuła, że złość ulatnia się z niej. zrobiła to jeszcze kilka razy, uwalniając z pudła fortepianu masę fałszywych interwałów, dopóki nie poczuła, że jest wolna od złych uczuć. w końcu mogła na spokojnie wszystko przemyśleć i podjąć właściwą decyzję. /fejsbku
|