martwe ciało w otwartej trumnie a wokół słychać krzyk i płacz. Przez łzy widzę, jak mama z siostrą trzymają jego rękę. Nie mogę patrzeć, boję się. Chowam twarz w ramieniu mojej chrzestnej matki. Krzyczę "nie mogę, boję się, nie wytrzymam, ciociu zbierz mnie". Siadam na ławce i płaczę. Związuję włosy w kucyk, przeszkadzają. Moje ręce drżą i nie potrafię nad tym zapanować. Mama patrzy mi w oczy, są przekrwione od łez, chwyta moją dłoń, "uspokój się, proszę". Spoglądam na trumnę, patrzę na jego twarz i już wiem, że ten widok będzie mnie prześladował do końca życia. Czuję jakąś dłoń na moim ramieniu. Kończą mi się chusteczki. Schowałam tam jednego papierosa, musiałam. Orkiestra zaczyna marsz żałobny, moje serce przyspiesza, mimo tego jakaś stara baba parcie wyśpiewuje "któryś za nas cierpiał rany..." i nie chce przestać. Myślę "kurwa, skończ!" i zabieram się do tego, by wstać i nią potrząsnąć ale wchodzą znajomi ojca i proszą matkę, by mogli nieść trumnę. / xxpromise
|