Byłam w parku. Z uśmiechem na twarzy spacerowałam, kiedy podeszła do mnie Ona: oczy spuchnięte od płaczu, potargane włosy, rozmazany makijaż. Nie wyglądała tak jak ją zapamiętałam, wtedy gdy byłą z nim wyglądała na szczęśliwą i piękną. - cieszysz się? -słucham?-spytałam - mówię czy szmato cieszysz się z tego że rozbiłaś nasz związek?! -eee - tak myślałam! nie wiesz co odpowiedzieć? pobawiłaś się nim, a kiedy ci się znudził to go zostawiłaś... - przepraszam.- wyszeptałam, nagle niewiedzieć czemu zrobiło mi się jej żal - przepraszasz? ja go suko KOCHAŁAM!!! zabrałaś mi go, a potem porzuciałaś jak zabawkę. zniszczyłaś mi życie. chciałam tylko żeby o tym wiedziała.- powiedziała i odeszła. długo nie mogłam do siebie dojść ale jakoś o tym zapomniałam. 3 tygodnie później szłam koło kościoła. Z przyzwyczajenia zerknęłam na nekrologi. Jedno nazwisko wydawało mi się znajome... i nagle doznałam olśnienia! przecież to jej nazwisko, wszystko inne też się zgadzało.. łzy napłynęły mi do oczu...
|