było grubo po 16. obudziła mnie wibracja telefonu, który dzwonił już chyba z siódmy raz. w końcu zmusiłam się do odebrania. 'co jest?' - wymamrotałam. 'masz pół godziny na ogarnięcie się, wódkę pijemy!' - dostałam polecenie, po czym usłyszałam sygnał rozłączenia rozmowy. złapałam się za głowę próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. ledwie podniosłam się z łóżka i znalazałam wodę, po czym ponownie wróciłam do opcji:sen. jakąś godzinę później do pokoju wpadła mama z tekstem: 'kochanie, goście' - i w tym momencie nie wiedziałam czy ewakuować się, czy wymyślać na poczekaniu dobry powód na to czemu jeszcze nie było mnie na osiedlu.
|