Zaczęło się całkiem niewinnie. Wspólnie ognisko, mnóstwo znajomych, którzy przekrzykiwali się, który więcej wypiję... Śmiałam się jak wariatka, i ukradkiem zerkałam na Ciebie sponad ogniska, czasami łapiąc też Twoje spojrzenie. Odbijało się w nich coś wyjątkowego. Potarłam ramiona, żeby się rozgrzać, a ty momentalnie pojawiłeś się obok z bluzą. Pachniała dymem, alkoholem, pachniała szczęściem. I tak się zaczęło. Znajomi uśmiechali się do Nas szeroko i mrugali do siebie porozumiewawczo, a my udawaliśmy,że tego nie widzieliśmy. Pierwsze nieśmiałe pocałunki, dotyk, chodzenie za rękę, tak to się zaczęło. Pojawiła się inna, tak to się skończyło. /esperer
|