Szli przez miasto, trzymając się za ręce. Zaczęło mocno padać. Burza. Ona spanikowała, ale On ścisnął jeszcze mocniej Jej dłoń i pociągną za sobą. Biegli, Dziewczyna nie wiedziała dokąd, chłopak z początku też. Na przeciw nich stała budka telefoniczna. On szybko ją otworzy i popchnął Swoją Piękność do środka. Wbiegł za Nią, od razu mocno przytulił Ją do siebie. Doskonale czuli Swoją bliskość, Ona niezmierne bezpieczeństwo. Ta budka była niczym bańka mydlana, ochrona przed deszczem - złem. Nic w okół się nie liczyło. Ważni byli tylko Oni, sami dla siebie. \ dziamdziaa
|