Woń płynąca z rany, wprawiała moje zmysły w stan osłupienia. Nigdy nie czułem czegoś podobnego, w jednej chwili miałam ochotę zatkać nos, jednak moje zmysły oszalały, a ten zapach przeszył całe moje ciało. Kto wie, czy wytrzymałbym to wszystko. Czułem,że nie przeszedłbym obok niej obojętnie ; ba to było pewne. Automatycznie przeniosłem wzrok na jej wciąż krwawiące na nowo czoło, delikatnie przejechałem po ranie opuszkiem palców i właśnie w tym momencie poczułem jak nie panuję już nad swoim ciałem. Moje oczy jak zawsze zmieniły barwę na czarną,a twarz przybrała wyraz, pragnącego krwi dzikiego zwierzęcia...
- Muszę iść. - odchrząknąłem i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć zniknąłem pośród drzew. / fragment mojego starego, nie udanego opowiadania, co o tym sądzicie? ;)
|