Podłoga zaskrzypiała i drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Stała w nich ubrana w moją spraną koszulkę. Spod niej wystawała jej bielizna. Miała mokre rozpuszczone włosy. -To sen, prawda? Zamknęła za sobą drzwi, a w jej niebieskich oczach pojawił się płomyk rozbawienia - Masz na myśli mój czy twój rodzaj snu? - Podniosła kołdrę i wślizgnęła się pod nią obok mnie. Pachniała pomarańczą. / zlodzejczasuiniewczasu
|