Żyła samotnie. Nie miała przyjaciół, tylko matkę. Każdy dzień ją przytłaczał. Nie umiała odnaleźć się w świecie. Mimo wszystko nigdy tego po sobie nie dawała poznać. Miała dobre oceny, uśmiechała się, chodziła na imprezy.
Pewnego dnia zakochała się. Znalazła cel życia. Żyła po to, aby kochać. Miłość stawała się coraz większa. W końcu zdecydowała się wyznać mu, co do niego czuje.
-Sorry, mała. Mam dziewczynę.- dopowiedział.
Znów stała się niepotrzebna, niechciana, niekochana. Nie wytrzymała. Poszła do apteki, kupiła 3 opakowania środków przeciwbólowych mówiąc farmaceutce:
-Dla babci. Jest chora.
Usiadła przed lustrem. Wzięła szminkę i narysowała serce, z jego imieniem w środku.
-Każda tabletka na ukojenie ran.- Powiedziała sama do siebie i wzięła garść prochów.
Nie obudziła się. Zasnęła w świecie wiecznego szczęścia. A on? Do tej pory nie radzi sobie z wyrzutami sumienia,. / loveandpeace
|