Siedzieliśmy na dwóch przeciwległych końcach kanapy, tępo wpatrując się w ekran wielkiej plazmy, powieszonej na ścianie. Twoje milczenie było dla mnie najgorszą torturą. Każda kolejna minuta, bolała coraz mocniej... Uwierała, nie dawała żyć. Świadomość, że jutro wyjedziesz... Że przyjdzie mi czekać na twój powrót kolejny miesiąc, niemal wykańczała. Jak można obrażać się za takie bzdety? Chciałam powiedzieć, jak bardzo mi na tobie zależy... Chciałam usłyszeć kocham, wypowiadane na dobranoc. Chciałam wtulić się w twój nagi tors, mogąc wyczuć wszystkie żebra, dokładnie śledząc bicie serca. Chciałam... Ale nie mogłam! Postawiłeś mnie pod ścianą niepewności dziwiąc się, że nie mogę sobie z tym poradzić.
|