Jak już będę silniejsza i gdy ogarnę sińce pod oczami wyjdę na ulicę w startych spodniach, i rozciągniętej koszulce, którą tak kocham. Włosy zwiąże w koka, pozwalają aby kilka kosmyków opadało na czoło. Będę z uśmiechem witać żałosne spojrzenia blond dziuniek, które krzywią się na moje rozczłapane trampki. I tak minie godzina, dwie, trzy... Usiądę zmęczona na ławce, i wystawię twarz ku słońcu. Pomyślę wtedy,że cieszę się życiem, że w końcu jestem sobą i już nie muszę odpierdalać komedii byleby tylko nie przynieść ci wstydu. Poznam innego chłopaka, tak jak poznałam Ciebie, ale będzie mała różnica. Jego miłość pozostanie do MOJEJ osoby, a nie do tej, jaką ze mnie zrobiłeś. /esperer
|